Dzisiaj chciałabym wrócić do korzeni, a konkretnie do przypomnienia jednej z najważniejszych zasad (SEO)copywritingu, jaką jest unikalność. W dobie AI jest to coraz łatwiejsze do uzyskania, natomiast wpis kieruję do tych, którzy chcą tworzyć treści samodzielnie, a korzystanie z ChataGPT ograniczają głównie do znalezienia inspiracji czy też przygotowania konspektu artykułu. Sam temat AI poruszę jednak innym razem.
Każdemu z nas znane jest hasło Content is King. Google również kładzie coraz większy nacisk na to, aby wbić nam do głowy, jak ważna jest idea E-E-A-T zakładająca, że najważniejsze w opracowywaniu contentu są: doświadczenie, wiedza, wiarygodność i zaufanie. Z jednej strony nie jest łatwo sprostać tak wysokim wymaganiom, z drugiej – nawet najlepszy (w naszym mniemaniu) tekst będzie wymagał pomocy w postaci (nie zawsze) naturalnych linków. Z drugiej strony o ile łatwiej jest wypromować treść, do przygotowania której autor przygotował się naprawdę solidnie, tj. zrobił porządny research, zebrał materiały źródłowe, ale przede wszystkim przelał na papier (bądź inny nośnik) wiedzę bazującą na swoim doświadczeniu.
***
Poniższy artykuł jest fragmentem kursu „Podstawy SEO – SEO copywriting„,
na którego zapisy kończą się 19 lutego 2024 r.
Warto posiłkować się źródłami zewnętrznymi
Nawet jeśli uważasz, że masz wystarczającą wiedzę do tego, aby napisać tekst samodzielnie, przyda Ci się kilka inspiracji i dodatkowych materiałów do wzbogacenia swojej publikacji.
Jeśli zdecydujesz się korzystać z zewnętrznych źródeł, posiłkuj się wyłącznie krótkimi cytatami ze wskazaniem ich źródła. Nie bój się cytowania, ale też nie przesadzaj z nim. Te materiały powinny być jedynie dodatkiem, a nie główną zawartością artykułu, dzięki czemu nie tylko unikniesz ewentualnego naruszenia praw autorskich osób trzecich, ale także nie będziesz ryzykować, że wyszukiwarki uznają Twój tekst za kopię.
W tym miejscu muszę jednak przyznać, że sama nie zawsze zaczynam od zapoznawania się z innymi materiałami na wybrany przeze mnie temat. Zazwyczaj pomysły na nowe artykuły (przynajmniej jeśli chodzi o tematykę SEO) pojawiają się u mnie spontanicznie i od razu mam na nie konkretną wizję. A to oznacza, że nie chcę sugerować się tym, w jaki sposób i jak szeroko opisali dany temat inni. Jeśli jednak chcę opisać kompleksowo bardziej ogólny temat, wtedy podchodzę do tematu nieco inaczej. Tekst zacznę właśnie od tematu praw autorskich do materiałów źródłowych, z których możemy zechcieć skorzystać.
Kwestie praw autorskich
Zatrzymajmy się na chwilę przy ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych, która wyjaśnia precyzyjnie, na czym polega prawo cytatu.
Oto najważniejsze zapisy:
art. 29. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów oraz rozpowszechnione utwory plastyczne, utwory fotograficzne lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym celami cytatu, takimi jak wyjaśnianie, polemika, analiza krytyczna lub naukowa, nauczanie lub prawami gatunku twórczości.
art. 34. Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej.
W dużym skrócie możliwe jest korzystanie z fragmentów utworów lub z drobnych utworów w całości, dopóki są one jedynie dodatkiem, a nie główną zawartością. Dodatkowo należy zawsze wskazać autora oraz źródło oryginalnego utworu. W przypadku publikacji w internecie można to zrobić przez podanie adresu strony w formie niepodlinkowanej (np. w bibliografii) bądź w formie aktywnego odnośnika.
Zasady cytowania w internecie z uwzględnieniem aspektów SEO
Jeśli to Twoje treści będą cytowane w zewnętrznych serwisach, zadbaj o to, aby źródło zostało wskazane w formie aktywnego odnośnika (bez rel=”nofollow”) kierującego dokładnie do tej podstrony, na której znajduje się cytowany tekst.
Wartość nofollow atrybutu rel stosujemy wtedy, kiedy nie chcemy być w żaden sposób powiązani ze stroną ani nie chcemy przekazywać jej mocy, ponieważ nie ufamy jej zawartości. Zastosowanie tego rozwiązania w linku do źródła informacji byłoby zatem bezzasadne, dlatego w tym przypadku powinno się stosować linki pozycjonujące. Z jednej strony pozwolą one robotom wyszukiwarek na przejście na podlinkowaną stronę, z drugiej – przekażą jej moc (tzw. PR – z ang. PageRank). To dzięki niej pozycja podlinkowanej strony się poprawia, a Google otrzymuje sygnał mówiący, że to właśnie ona jest źródłem oryginalnego materiału. Podkreślam jednak ponownie: źródłem powinien być odnośnik do oryginalnej publikacji, a zatem powinien on kierować do konkretnej podstrony, a nie np. strony głównej.
Jeśli wiele stron zacznie wykorzystywać Twoje treści, ale zrobi to bez wskazania źródła w postaci linka pozycjonującego, to Google może mieć problem z rozpoznaniem, który z zasobów jest oryginałem, a który – kopią. W skrajnych przypadkach to Twój tekst może zacząć pojawiać się na niższych pozycjach, zwłaszcza jeśli przedruk lub cytowanie obszernych fragmentów nastąpił na znacznie mocniejszej domenie niż Twoja.
Duplikacja treści a Google
Omówiliśmy już kwestie prawne oraz techniczne, związane ze sposobem wskazania źródła informacji. Z punktu widzenia SEO jest jeszcze jeden aspekt – tzw. duplikacja treści pojawiająca się w przypadku jej udostępniania pod wieloma adresami. Dotyczy to zarówno działań w obrębie tej samej domeny (tzw. wewnętrzna duplikacja treści), jak i różnych domen.
Duplikacja wewnętrzna pojawia się bardzo często w przypadku indeksowania tagów (jeśli ich struktura nie zostanie odpowiednio przemyślana), wyników sortowania lub wyszukiwania. To wszystkie te podstrony, które prezentują treści w tej samej bądź nieznacznie zmienionej formie. Przykładem mogą być trzy tagi o zbliżonej nazwie, każdy z przypisanym tym samym wpisem na blogu. Dla Google to de facto te same treści, a same podstrony z nagłówkiem w postaci nazwy taga i tą samą zajawką artykułu z dużym prawdopodobieństwem zostaną uznane za mało wartościowe (tzw. thin content).
W przypadku wewnętrznego DC mamy jednak kontrolę nad stroną i możemy wprowadzić na niej niezbędne zmiany. Gorzej, jeśli duplikacja treści występuje pomiędzy różnymi domenami, np. kiedy ktoś przedrukuje nasz tekst bez naszej zgody. Jeśli Google zaindeksuje ten sam artykuł pod różnymi adresami, może mieć problem z ustaleniem, który z nich powstał jako pierwszy i powinien rankować. Pojawia się zatem ryzyko, że to nasz wpis zostanie nieodpowiednio sklasyfikowany i za małowartościowy albo będący kopią innego, przez co obniży jego pozycję w wynikach wyszukiwania. Może do tego dojść zarówno w przypadku publikacji tego samego materiału w całości, jak i w formie obszernych fragmentów.
Jak zweryfikować, czy treści są unikalne?
Narzędziem, z którego korzystam w pierwszej kolejności, jest Copyscape [www.copyscape.com].
Wystarczy wpisać adres podstrony z tekstem i kliknąć przycisk Go, aby narzędzie zwróciło listę stron zawierających przynajmniej fragmenty tego samego materiału. Warto przyjrzeć im się dokładnie i upewnić, czy faktycznie doszło do wykorzystania treści artykułu, czy jedynie treści znajdujące się wokół niego (np. informacje o plikach cookies lub o prawach autorskich) brzmią tak samo.
Drugim narzędziem tego typu jest Copyleaks Plagiarism Detector [copyleaks.com/plagiarism-detector]. Wypróbuj je i zobacz, z którego będzie Ci wygodniej korzystać.
Do dyspozycji mamy także samo Google, w którym możemy wyszukiwać wybrane fragmenty tekstu. Najlepiej umieścić je w cudzysłowie.
Warto co jakiś czas sprawdzać, czy nikt nie kopiuje Twoich artykułów, ponieważ to również może mieć negatywny wpływ na pozycję Twojego bloga w Google.
***
Artykuł jest fragmentem
kursu „Podstawy SEO – SEO copywriting„.
***