Przyszedł czas na kolejne podsumowanie… tym razem wyjątkowo wcześnie, ale po prostu mam nadzieję, że nic już się w żadnej z opisanych poniżej spraw nie zmieni. Od razu napiszę, że z tego roku (a przynajmniej z jego większej części) nie jestem zadowolona. Głównym winowajcą było w tym przypadku… zdrowie :/ ale o tym później.
Praca
W pracy zaczęło się nieźle, bo od kolejnego awansu. Mimo wszystko już wtedy wiedziałam, że dużymi krokami zbliża się czas na zmiany, na które ostatecznie zdecydowałam się z końcem września (szczegóły w poście o zmianach) 😉 Od tej pory było wyjątkowo spokojnie i wesoło, mogłam też sobie porządnie wypocząć, czego mi przez długi czas brakowało.
Ten punkt nie byłby wyczerpany gdybym nie wspomniała o mojej aktywności na Sprawnym Marketingu i rozpoczęciu pisania dla SEM Specialist, co również nie zakończy się na jednym artykule, ale na razie nic więcej nie mogę o tym napisać 😉
Czas wolny
W tym roku większość wolnego czasu spędziłam na totalnym leniuchowaniu 😉 Planowaliśmy co prawda z mężem wybrać się do Hiszpanii, ale jakoś nie mogliśmy się zdecydować na konkretny termin i wycieczkę. Ostatecznie kilka razy wybraliśmy się do Trójmiasta – a to na zakupy do IKEI, a to do znajomych albo po prostu wypocząć nad morzem. Byliśmy też w Toruniu na wystawie psów rasowych, na której było niesamowicie gorąco i niesamowicie wesoło. Oto kilka ciekawszych fotek z rozrywkowej części imprezy.
Oglądaliśmy też sporo filmów, raz w kinie, a raz w domu (m.in. kilka sezonów „House’a” i „Friends’ów”). Imprezki standardowo były domowe w towarzystwie najbliższych przyjaciół, Sylwestra też planujemy dosłownie za ścianą (powtórka z zeszłego roku, prawdopodobnie w takim samym gronie) 😉 Na szkolenia jakoś się nie mogłam wybrać, bo zawsze coś mi wypadało, chociaż udało mi się dotrzeć na konferencję CNEB.
W zeszłym roku w postanowieniach noworocznych miałam punkt dotyczący czytania większej ilości książek i w sumie za kilka się zabrałam, ale Masterton zaczyna mnie powoli nudzić, głównie za sprawą obrzydliwych (albo mówiąc wprost – wręcz chorych) opisów, z których… po prostu wyrosłam. Już przy ostatnich jego książkach zdarzało mi się przeskakiwać o kilka kartek tylko po to, żeby później nie mieć jakichś dziwacznych snów 😉
Zdrowie
I tu mamy istną masakrę ;-( Tym razem jeśli chcę w tym punkcie napisać cokolwiek, muszę zdradzić nieco szczegółów.
Od dawna przymierzałam się do operacji usunięcia guzka i w styczniu poszłam do lekarza omówić ten temat. Niestety lekarz podczas badania nabrała podejrzeń co do kolejnego guzka, a w lutym USG oraz biopsja potwierdziły go (to właśnie wtedy podjęłam decyzję o zamknięciu – jak się później okazało tylko chwilowym zawieszeniu – bloga). Oba guzki znajdowały się w różnych miejscach, więc z jednego zabiegu zrobiły się 2. Pod koniec maja leżałam już na stole operacyjnym pod znieczuleniem ogólnym. Wszystko poszło dobrze i po 2 tygodniach wróciłam ze zwolnienia czując się już wystarczająco dobrze, aby w pracy nie było po mnie widać, co było powodem mojej nieobecności (oprócz szefa wiedziały o tym tylko 2 osoby).
Kolejna operacja miała być po wakacjach, chociaż zwlekałam z umówieniem się na konkretny termin i miałam co do niej sporo wątpliwości (jest bardziej skomplikowana od poprzedniej). Ostatecznie stwierdziłam, że w tym roku miałam i tak za dużo wrażeń tym bardziej, że dość często łapałam różne infekcje, co – jak się później okazało – było prawdopodobnie wynikało z niedoboru żelaza. Na szczęście jak już wiadomo, co było nie tak to można to poprawić i już ostatnie wyniki były lepsze.
Teraz liczę tylko na to, że nowy rok (a może także końcówka tego roku) będzie pozbawiony jakichkolwiek problemów zdrowotnych, a ja w końcu będę mogła skupić się na pracy. Jak w menu pojawi się zakładka „oferta” to będzie znaczyło, że w końcu wszystko wróciło do normy, a ja mogę zabrać się za intensywną pracę 😉