Na temat etyki* w działaniu pozycjonerów na forach i SEO blogach głośno jest od dawna, ale ja postanowiłam napisać o tym właśnie teraz, ponieważ dopiero niedawno ktoś próbował zbić jedną z moich stron z 1. pozycji linkując z systemu, a później nagle odpinając wszystkie linki. Na szczęście domena póki co na tym nie ucierpiała i mam nadzieję, że obroni się przed kolejnymi tego typu atakami dzięki temu, że dotychczas nie miała nawet 1 linka „podejrzanego” pochodzenia, a pozycja jest stabilna od kiedy pamiętam.
Nie mam zamiaru przytaczać tu żadnych nicków, bo nie chodzi o krytykę konkretnych osób tylko zachowań, które dla niektórych są nieodłącznym elementem pozycjonowania. Należą do nich przede wszystkim:
- linkowanie konkurencji – co z pewnością nie ma na celu jej promocji. Konkurencja często jest podlinkowana z SWL’i bądź kiepskiej jakości zaplecza po to, aby zagrozić jej pozycjom ładując ją w filtr albo ewentualnie zgłosić do Google;
- robienie zaplecza ze stron klientów – niektórzy wstawiają link do swojej strony w stopkach klientów, oczywiście z anchorem w stylu „pozycjonowanie”. OK, być może właściciel strony naprawdę z chęcią zgodził się na taki link i nie powinnam tego w ogóle komentować, chociaż z drugiej strony uważam takie podpisy za dość ryzykowne i zachęcające niektórych do dokładnej analizy strony pod kątem SEO. Ale zdarza się także, że z podstron klientów robi się najzwyklejsze precelki, w których znajdują się mało logiczne treści z linkami do stron o różnorodnej tematyce i nie mogę sobie wyobrazić w jaki sposób pozycjonerzy (zgodnie z prawdą) przekonują, że coś takiego będzie korzystne dla klienta;
- zgłaszanie konkurencji do Google – są osoby, które nie mogąc przebić konkurencji swoją wiedzą, doświadczeniem i zapleczem, postanawiają pozbyć się jej jeśli tylko zobaczą jakikolwiek element niezgodny z wytycznymi. Szczerze mówiąc nie wiem jaka jest skuteczność spam raportów, co nie zmienia jednak faktu, że działanie takie jest wynikiem desperacji ze strony zgłaszających.
Temat podlinkowania konkurencji został ostatnio poruszony także na PiO. Mianowicie rozpoczęła się rozmowa mająca na celu zaproponowanie wprowadzenia zmian w systemach wymiany linków, które uniemożliwiłyby tego typu działania. Niestety dopóki wszyscy właściciele systemów nie będą zgodni w tej kwestii, ciężko liczyć na poprawę, aczkolwiek ktoś już wykonał pierwszy ruch w tym kierunku 😉 Co prawda na blogu Google znajduje się zapewnienie, że takie działania nie zaszkodzą, ale niestety w praktyce wygląda to trochę inaczej. Tak samo jak swojej stronie można zaszkodzić backlinkami, tak samo można to zrobić z konkurencją. Sposobów na tzw. negative SEO jest oczywiście więcej, jednak nie ma sensu podsuwać innym pomysłów, dlatego też wspomniałam tylko o sposobie, o którym otwarcie pisze się na forach.
Pytanie tylko – po co to robić? Czy Wy (czyt. osoby stosujące tego typu chwyty „poniżej pasa”) naprawdę nie macie innych sposobów na przeskoczenie konkurencji w wynikach? Czy naprawdę jedynym wyjściem jest kopanie dołków pod konkurencją, której chcecie się pozbyć? Czy naprawdę nie macie zaplecza w postaci stron innych niż strony klientów? Chyba coś jest w stwierdzeniu „pozycjonowanie nie jest dla wszystkich” skoro niektórzy nie radzą sobie bez ingerowania w strony konkurencji.
//Aktualizacja:
Przy okazji mam pewną sugestię dotyczącą Webmaster Tools. Wspomniałam o niej kiedyś na Grupie Google, ale widocznie zniknęła wśród wielu innych postów.
Rozwiązaniem tej problematycznej sytuacji byłaby dodatkowa opcja w Webmaster Tools, która umożliwiałaby oznaczenie linków z konkretnych domen jako „niechciane”. W takim przypadku nie byłyby one w ogóle zliczane i konkurencja nie mogłaby w ten sposób nikomu zaszkodzić. Tworzona byłaby pewnego rodzaju blacklista, do której albo od razu dopisywałoby się domeny, albo dopiero po pojawieniu się w zakładce Linki -> Strony z linkami zewnętrznymi, gdzie dodana byłaby ikonka w stylu „dodaj do czarnej listy”.
Rozwiązałoby to zarówno problem dopalania konkurencji aby ją zafiltrować, jak i problem Google Bomb. Takie rozwiązanie byłoby korzystne zarówno dla webmasterów, jak i Google. Webmasterzy byliby bardziej zachęceni do używania Webmaster Tools i spaliby spokojniej sprawdzając tylko backlinki co jakiś czas.
Co myślicie o takim rozwiązaniu?
* etyka omawiana w tym temacie dotyczy tylko i wyłącznie etyki w zachowaniu względem konkurencji, nie odnosi się ona jednak do stosowanych metod pozycjonowania uważanych wg Google za etyczne