Monitorowanie efektów pracy firmy SEO

Od czasu do czasu trafiam na pytania klientów dotyczące tego, w jaki sposób mogą oni sprawdzić efekty prac firmy, której zlecili pozycjonowanie. Od razu napiszę, że dla klienta jest lepiej, jeśli zna przynajmniej podstawy naszej pracy. Nie tylko dlatego, aby dał pozycjonerowi pracować w spokoju zamiast po 2 tygodniach dopytywać się o efekty, ale również po to, aby klient był w stanie samodzielnie sprawdzić, czy pozycjoner wykonuje swoją pracę solidnie, czy też idzie na łatwiznę. W końcu efektem jego pracy może być zarówno wbicie się na topowe pozycje i zwiększenie ruchu z wyszukiwarek, jak i… jego całkowita utrata po nałożeniu filtra.

Menu

  1. Dobór słów kluczowych
  2. Optymalizacja strony
  3. Pozyskiwanie linków
  4. Monitorowanie efektów prac
  5. Problemy i ich rozwiązywanie

1. Dobór słów kluczowych

Nie jest problemem zdobycie 1. pozycji dla frazy bardzo szczegółowej (np. składającej się z 3-4 słów albo zawierającej nazwę niewielkiej miejscowości). Ale co z tego, że uda się uzyskać taką wysoką pozycję, jeśli danego hasła nikt nie będzie szukał? Klient będzie płacił miesiąc w miesiąc za utrzymanie frazy na wysokich pozycjach, a może nie mieć z tego nawet pojedynczych wejść na stronę.

Pozycjonowane mają być te słowa, które nie tylko najlepiej opisują ofertę na stronie, ale także te, które mają szansę zwiększyć ruch na niej. Często podaję jako przykład stron fryzjerów i tak też zrobię tym razem. Które z poniższych fraz opisują stronę przeciętnego salonu fryzjerskiego?

  • fryzjer Jaroty
  • farbowanie włosów Olsztyn
  • strzyżenie damskie Olsztyn
  • fryzjer Olsztyn

Wszystkie. A które z nich są w ogóle wyszukiwane? Tylko ostatnie, tj. „fryzjer Olsztyn„, aczkolwiek nie można liczyć na znaczący ruch dzięki niemu, ponieważ wg narzędzia https://adwords.google.com/KeywordPlanner miesięcznie jest ono wyszukiwane 590 razy. Średnio daje to prawie 20 razy, ale ruch ten raczej nigdy nie trafia w całości na 1. pozycję w wynikach organicznych, więc w rezultacie może to być nawet połowa mniej. Z kolei samo słowo „fryzjer” wyszukiwane z Olsztyna (wyniki mogą się znacząco różnić w zależności od tego, z jakiej lokalizacji łączymy się z internetem – więcej we wpisie „Różnice w pozycjach…„) wg narzędzia jest wyszukiwane tylko 50 razy w ciągu miesiąca. Mimo wszystko jest to jednak jakiś ruch, w przeciwieństwie do pozostałych 3 fraz, które internauci mogą wpisywać od święta.

Dlatego tak ważne jest, aby dobrać odpowiednie słowa kluczowe, na których pozycjoner się skupi. Oczywiście będzie to wyglądało inaczej w przypadku wizytówek firm o zasięgu lokalnym, gdzie często wystarczy skupić się nawet na 4-6 frazach, a inaczej będzie w przypadku sklepów internetowych. Poprzestańmy jednak na przykładzie niewielkiej strony firmowej, aby zbytnio nie komplikować tematu.

2. Optymalizacja strony

Po doborze słów kluczowych konieczna jest optymalizacja strony pod ich kątem. Mówiąc wprost, to taka praca przy treści i kodzie strony, dzięki której wyszukiwarki powiążą stronę z jej tematyką i najważniejszymi, wybranymi wcześniej słowami kluczowymi. Osoby, które chciałyby poczytać więcej na ten temat, zapraszam do zapoznania się z wpisami w kategorii „Optymalizacja”, a poniżej podaję najważniejsze elementy, które powinny ulec zmianie po tym jak opiekę nad stroną przejmuje pozycjoner:

  • tytuł strony – to jedno z najważniejszych miejsc, w których powinny znaleźć się słowa kluczowe. Oczywiście nie ma on mieć formy wylistowanych po przecinku 5 czy 10 słów, ale skupienie się na tych najważniejszych. Dodatkowo, tytuły powinny się różnić na każdej podstronie – w końcu jedna podstrona może dotyczyć historii firmy, inna zawiera galerię, jeszcze inna szczegółowo opisaną ofertę, a na stronie głównej zazwyczaj znajduje się skrót najważniejszych informacji. Tym samym tytuły nie mogę być wszędzie identyczne;
  • treść na stronie – osoby bez wiedzy o SEO często wykorzystują ten sam tekst na swojej stronie i np. we wpisach w katalogach firm lub serwisach ogłoszeniowych. Pozycjoner powinien zatem sprawdzić, czy treści są unikalne (nie powtarzają się w innych serwisach ani na wielu podstronach strony klienta) oraz zaproponować ich przeredagowanie w taki sposób, aby zawierały najważniejsze słowa kluczowe. Również tutaj nie chodzi o zastosowanie wielu powtórzeń, przez które tekst straci sens, ale o optymalne (jak sama nazwa „optymalizacja” wskazuje) ich wykorzystanie.

Oprócz powyższych elementów, pozycjoner powinien zadbać o sporo detali już bezpośrednio w kodzie (m.in. odpowiednie opisanie grafik), które dla przeciętnego właściciela strony będą… czarną magią 😉 i na których nie musi się on znać. Do tego dojdzie weryfikacja strony w narzędziach Google dla webmasterów (zazwyczaj potrzeba do tego wstawienia kodu weryfikacyjnego na stronie lub wgrania pliku na serwer) i w Google Analytics lub innego systemu statystyk, który pozwoli na analizę tego, jak zmiany pozycji wpływają na zmiany ruchu z wyszukiwarek.

Temat optymalizacji oraz korzystania z niektórych narzędzi jest obszerny, ale postanowiłam opisać tylko informacje niezbędne dla klienta.

3. Pozyskiwanie linków

Mamy już dobrane słowa kluczowe i stronę, która jest pod ich kątem zoptymalizowana. Od tej pory główne zajęcie pozycjonera to pozyskiwanie odnośników do strony, które w dużym uproszczeniu są traktowane przez wyszukiwarki jak głosy na nią. Jeszcze od czasu do czasu może zachodzić potrzeba drobnej zmiany w słowach kluczowych bądź prace nad samą stroną, jednak to tzw. link building będzie teraz pochłaniał najwięcej czasu i finansów.

Zacznijmy od tego, że pozyskiwanie jakichkolwiek linków mających na celu wpłynięcie na pozycje, jest niezgodne z wskazówkami jakościowymi Google. To zestaw zasad, których powinni trzymać się webmasterzy, a za ich naruszenie Google może nakładać kary – są to głównie filtry, które powodują znaczące obniżenie pozycji strony (ale nie jej wyindeksowanie/zbanowanie) i mogą trwać przez wiele miesięcy, jeśli nie podejmie się szybko odpowiednich kroków w celu cofnięcia tych kar. W tym wpisie nie chcę skupiać się na technicznych aspektach kar, ale muszę napisać, że aby postępować zgodnie ze wspomnianymi wytycznymi, nie można w ogóle korzystać z usługi pozycjonowania… a na to niewielu może sobie pozwolić. O różnych podejściach do pracy pozycjonera można przeczytać w moim poprzednim wpisie, jednak zakłada on dość skrajne podejście, tj. ograniczenie się do doboru słów, optymalizacji strony i jej promocji (głównie odpłatnej) w różnych kanałach. Jeśli jednak czytasz ten wpis, jesteś zdecydowany na pozycjonowanie.

Od sposobu linkowania strony zależy to, na ile te działania są ryzykowne. W pierwszej kolejności można sprawdzić intensywność linkowania, korzystając np. z narzędzia MajesticSEO. Wystarczy podać adres strony i spojrzeć na wykresy – poniżej widać przykład mojego bloga, na którym od dawna nie są podejmowane żadne działania w celu jego podlinkowania.
backlinki-blog
Najlepiej sugerować się wykresem po prawej stronie, który pokazuje liczbę domen linkujących, tj, liczbę niezależnych stron, które wyświetlają linki do pozycjonowanego serwisu.

Jeśli wykres ten pokazuje nagły przyrost linków, również przez Google może to zostać potraktowane za nienaturalne tym bardziej, jeśli wcześniej liczba linków była znikoma (niektóre firmy próbują w ten sposób zaszkodzić konkurencji). Jeśli jednak wykres wygląda tak jak powyżej, to wygląda na to, że nie są podejmowane żadne działania związane z pozyskiwaniem odnośników. Ważne jest zatem, aby obserwować wzrost linków od momentu zlecenia pozycjonowania, ale aby nie był on zbyt gwałtowny. Poza tym, jeśli taki jest, to zazwyczaj odbija się to na bardzo słabej jakości linków, której pozycjoner z pewnością nie zaprezentuje klientowi.

W tym momencie należy przejść do zakładki „backlinks” w tym samym narzędziu, gdzie znajdują się pełne adresy do stron z linkami. Poniżej znajduje się fragment linków prowadzących do mojego bloga.
przykladowe-backlinki-blog
W tym przypadku nie widać nic niepokojącego. Są to odnośniki ze stron, na których komentowałam wpisy podając przy okazji link do swojej strony w przeznaczonym do tego polu, a także wpis w katalogu stron, link z listy SEO blogów czy odnośniki z serwisów, z którymi współpracowałam/współpracuję.

Jeśli jednak linki kierują np. z zagranicznych stron (głównie z profilów na angielskich forach, z których nie prowadzona jest żadna aktywność, tylko zamieszczony jest opis z linkiem, albo z komentarzy w dużej ilości), ze stron, na których treść jest nielogiczna i ciężka do zrozumienia (jest generowana automatycznie) albo linki wyświetlają się w stopkach i nie mają szans zainteresować przeciętnego odwiedzającego, to oznacza to „pójście na skróty” i podwyższone ryzyko nałożenia kar. Więcej na temat filtrów znajduje się w kategorii „Filtry i bany„, a teraz czas na monitorowanie efektów w postaci pozycji i uzyskanego ruchu.

4. Monitorowanie efektów prac

Tym razem przyda się narzędzie do monitorowania pozycji, np. SeoStation, przy którym sama pracuję. Jeśli ktoś jeszcze nie korzysta z żadnych narzędzi tego typu, to najlepiej od razu założyć konto i dodać najważniejsze frazy, aby w późniejszym czasie mieć dostęp do pełnej historii zmian w pozycjach.

Jeśli na początku współpracy z pozycjonerem została wykonana optymalizacja, a prace nad zdobywaniem linków przebiegają prawidłowo, stopniowo powinien być widoczny wzrost pozycji. Na poniższym wykresie widać przykład.
pozycje-1
Aby sprawdzić, czy wzrost lub spadek pozycji odbija się na ruchu na stronie, można albo zalogować się do Google Analytics, albo zintegrować dane z tego systemu z SeoStation i włączyć ich wyświetlanie na wykresie. W pierwszym przypadku można będzie sprawdzić ruch tylko z wybranych fraz, jednak nie będzie on pełny ze względu na ukrywanie ogromnej części tych danych przez Google. Z kolei w SeoStation dane o ruchu dotyczą wszystkich fraz, więc warto to sprawdzać w obu narzędziach.
pozycje-2

5. Problemy i ich rozwiązywanie

Należy pamiętać o tym, że pozycje nowych stron bądź tych, które dopiero od niedawna są pozycjonowane, mogą być bardzo niestabilne. Przez pierwszy okres pozycje mogą od czasu do czasu wypadać z top 100, aby później wracać np. na 30 pozycję. Jednak w miarę prac nad stroną, powinny się one stabilizować i można się martwić dopiero wtedy, kiedy po dłuższym okresie stabilizacji (wraz ze stopniową poprawą pozycji), nagle pozycje spadną.

Taki nagły spadek może wynikać ze zwykłego błędu na stronie, ale zazwyczaj jest oznaką nałożenia kary, w szczególności jeśli spadki dotyczą wszystkich albo większości fraz. W pierwszej kolejności należy zalogować się na konto narzędzi dla webmasterów i sprawdzić, czy w zakładce „Wiadomości” nie pojawił się komunikat o naruszaniu wytycznych Google.
kara-1
Również po przejściu do zakładki widocznej poniżej, wyświetlają się szczegóły na temat ręcznie nałożonej kary.
kara-2
Jeśli taki komunikat się wyświetla, od razu można sprawdzić, co jest jego przyczyną – w powyższym przypadku są to linki kierujące do strony.

Jeśli jednak takiego komunikatu brak, może to być spadek wynikający ze zmian w algorytmie Google. Niestety w takiej sytuacji osoba bez doświadczenia w pozycjonowaniu nie będzie w stanie ocenić, co dokładnie było przyczyną spadku. Są to sytuacje, w których niektóre firmy tłumaczą się zmianą algorytmu tak, jakby wynikający z niego spadek był rzeczą zupełnie naturalną dodając, że wszystkie strony zmieniły swoje pozycje. Tak niestety nie jest – nawet jeśli wielu właścicieli stron zauważa spadki, to wynika to z przekroczenia pewnych granic w stosowanych zabiegach SEO. Jak wcześniej wspomniałam, samo rozpoczęcie pozycjonowania wiąże się z naruszeniem wytycznych i faktycznie nikt z nas nie zna granicy, po przekroczeniu której nałożona zostanie kara. Wiemy jednak, że ryzyko to można minimalizować, dlatego żadnemu klientowi nie powinien wystarczyć komunikat o tym, że Google „coś” zmieniło i strony pospadały. Ale co ważniejsze, zarówno z karami nałożonymi ręcznie przez pracowników Google, jak i ze spadkami po zmianach (tzw. update’ach) Google, można sobie poradzić i moim zdaniem powinna być to w stanie zrobić firma, która doprowadziła do spadku.

W przypadku jakichkolwiek wątpliwości co do sposobu prowadzonych prac, w pierwszej kolejności należy zawsze zwrócić się do firmy, z którą się współpracuje. Jeśli to nie wystarczy i jeśli brakuje zaufania do niej, zawsze można skorzystać z audytu lub zwykłych konsultacji u innych specjalistów. Niezależna osoba jest wtedy w stanie ocenić sposób pracy nad serwisem oraz pomóc w przypadku spadków pozycji i innych problemów. Konsultacje prowadzi wiele osób z branży – wystarczy skontaktować się z właścicielami SEO blogów, których lista znajduje się na Planecie SEO. Po raz kolejny zwrócę uwagę na konieczność korzystania z narzędzi dla webmasterów, statystyk Google Analytics i narzędzia do monitorowania pozycji – to wszystko przyda się do pełnej analizy sytuacji, ponieważ dzięki temu bardzo szybko można dojść do daty wystąpienia spadków i ich przyczyny.

Na zakończenie dodam, że jest tyle sposobów pracy, ile pozycjonerów. Są różne szkoły, dlatego zarówno na etapie wybierania firmy mającej zająć się pozycjonowaniem, jak i tej do konsultacji, dobrze wybrać osobę z podobnym podejściem do tematu. Czyli albo stosunkowo bezpiecznie, w miarę zgodnie z wytycznymi Google, albo z większym ryzykiem, ale też szybszymi efektami – to drugie jest niemal konieczne w przypadku najbardziej konkurencyjnych branż.

KATEGORIE: Dla klientów
Comments (22)

Edukacja klientów to niekończąca się rzeka pytań, warty uwagi wpis szczególnie dla klientów 🙂

Część klientów nawet jak jest na pierwszej pozycji na swoje główne frazy jest nie zadowolona. Nie którym nigdy nie dogodzisz. Taki klientom lepiej poradzić aby sami zajęli się marketingiem.

Nie wiem jakich Wy klientów macie ale moi zajmują się prowadzeniem swojego biznesu a nie nadzorem moich prac, nadzór nad moimi pracami sprawuje google 😉

U mnie wśród klientów na konsultacje są często ci, którzy dostali filtr albo w wyniku prac seowca, albo w wyniku samodzielnych prac (zlecanie pojedynczych usług wielu różnym firmom, przez co usługa była wykonywana bez żadnej analizy sytuacji).

Wszystkim trudno dogodzić… Nie dogodzi się tym, którzy mają strony w TOP3, a nie mają z tego sprzedaży. Dla klienta (i w jakimś stopniu też pozycjonującego) zadowolenie pojawia się, gdy jest ewidentne przełożenie pracy na konwersję, gdy wyraźnie wskutek działania seo rośnie sprzedaż.

fryzjer olsztyn – 50 wyszukiwań miesięcznie ? buahaha strasznie mało aby utrzymać biznes w PL.

50 wyszukiwań jest dla słowa „fryzjer” wyszukiwanego z Olsztyna, nie dla „fryzjer Olsztyn”. Ale fakt, nie są to duże ilości niezależnie od fraz wybranych dla takiego salonu.

Liczenie na to, że zakład fryzjerski utrzyma się jako biznes tylko (czy gównie) z osób trafiających z serpów w Google chyba nie jest właściwe.

Fryzjer jest tego typu placówką, do której się trafia zazwyczaj na dłużej niż na jeden raz (chyba że się jest z usługi niezadowolony) – zatem chodzi o nawiązanie pierwszego kontaktu. A co za tym idzie jest olbrzymia liczba osób, które mają już wybranego fryzjera i nie szukają go za każdym razem w Google.

Uważam, że dla fryzjera strona, czy Google to tylko drobna pomoc, wsparcie – reszta to inne formy docierania do potencjalnego klienta.

„Liczenie na to, że zakład fryzjerski utrzyma się jako biznes tylko (czy gównie) z osób trafiających z serpów w Google chyba nie jest właściwe.”
Nikt nie pisał, że fryzjer powinien się ograniczać tylko do tego. Dla niego strona to zawsze będzie tylko dodatek, co nie znaczy, że nie powinien zlecać jej pozycjonowania.

Jeśli firma ukrywa linki albo pozycjonuje przez 301, to klient niewiele jest w stanie zmonitorować co robią i czy w ogóle coś robią.

Gdy zlecamy coś firmom pozycjonerskim, warto jest monitorować efekty, bo w tedy mamy pewność czy dana firma się sprawdza, bądź nie. Fajny wpis 🙂

Moim zdaniem w tych czasach dla raczkujących firm najlepszym rozwiązaniem są satelity bite swl’ami. Efekty szybkie, a domeny klienta bezpieczne, dodatkowo rozliczanie za ruch.

Jak dla mnie to ciężko się z tym uporać. Ostatnio miałem Panią, która chciała być na 1 miejscu na frazę, której nikt nie szuka. Jak zaproponowałem inną to się oburzyła i po kliencie.

Takie życie, pozdrawiam 🙂

Uczciwość to niespotykane zjawisko na tym świecie. Teraz trzeba każdego monitorować…
Co do wpisu – świetny. Też korzystam z seostation:)

Boli mnie jak widzę, że ludzie ten sam opis co na stronie firmowej dodają do setek katalogów. No ale cóż, dzięki tej niewiedzy pozycjonerzy mają robotę.

Bardzo dobre rady, wiele „profesjonalnych” firm wali linkami a Ty później płacz i kombinuj jak tu z filtra wyjść.

Większość firm robi wszystko z automatu i na „odwal się Panie” (pomijając dobre agencje). Zazwyczaj jak ktoś pozycjonuje stronkę przez agencję albo pozycjonera to nie zna się na tym…

Super przedstawione najważniejsze zagadnienia dotyczące działania nad blogiem lub strona www.

Ja muszę skupić się głównie nad monitoringiem linków, i w tym wypadku prosiłbym Cię o bardziej wyczerpujący artykuł. Jak dokładnie korzystać z podanego narzędzia i jakie „skoki” linków moga być niebezpieczne. Właśnie pewna firma linkuję mojego bloga i zastanawiam się czy przypadkiem, nagły skok linków na wykresie nie będzie problemem dla mojego bloga.

Również w pkt 5 mam pytanie odnośnie powiadomień. Dostałem na swoich blogach takowe powiadomienie o prawdopodobnym skyrypcie wyłudzania danych, jednak takowych nie używam i strona jaką tam podają nie istnieje. Napisałem do nich o błędzie, ale żadnej odpowiedzi nie uzyskałem i powiadomienie nadal widnieje w narzędziach dla webmasterów.

Czy mam podjąć jakieś kolejne działania?

Temat monitorowania jest coraz cięższy. Samo monitorowanie fraz jest już prawie niemożliwe do sprawdzenia, bo co system to inne pozycje. Używamy w sumie 3 systemów równocześnie i rozbieżności potrafią być bardzo duże. Koniec końców to wszystko kwestia zaufania… no i odpowiednich umów, żeby się dało w miarę w pokojowych nastrojach rozstać w razie czego. Inny problem to też kwestia szczęścia trochę… zawsze może wyjść aktualizacja algorytmu, który zaprzepaści kilka miesięcy pracy nad daną stroną – więc dochodzi również świadomość klienta korzystającego z usług specjalistów od SEO 😉

U nas w firmie używa się dwóch systemów do monitorowania. Rozbieżności są rożne. Ale jak się okazało autorski system jest bardziej wiarygodny, niż zakupiony.

Dlatego warto mieć kilka systemów, ale mimo wszystko napisać swój soft. A nie używać tylko gotowców.

A co do komentarza @Adriana to zgadzam się w pełni z tym. Bo my musimy edukować klientów że to tylko pogarsza sprawę.

To nie systemy sprawdzania pozycji są winne różnym wynikom na poszczególne frazy, ale Google, które od miesiąca w swojej wyszukiwarce ma karuzele, a wyniki zmieniają się szybciej niż pogoda w górach.

W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak czekać, aż „pogoda” się nieco ustabilizuje 😉 A co do klientów – według mnie problem leży głównie w braku zaufania – klient z góry zakłada, że skoro wyników nie ma „od ręki”, to znaczy, że pozycjonerzy nie tyle chałturzą co grają na zwłokę..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Copyright 2005-2023 SEO blog Lexy. All Right Reserved.